Bańkami mydlanymi możemy się bawić
nawet z malutkimi dziećmi. Możemy namawiać je do ich puszczania –
dziecko ćwiczy wówczas swój oddech i aparat mowy (świetne
uzupełnienie terapii logopedycznej!), albo sami puszczać, aby
dziecko je łapało – dziecko ćwiczy wtedy koordynację ruchową i
orientację w przestrzeni (moja córa miała początkowo problemy z
„wycelowaniem” rączkami w bańkę, teraz robi to bardzo
precyzyjnie).
Propozycje zabaw z bańkami dla małych
dzieci:
- łapanie baniek w rączki
- niedopuszczanie aby jakaś bańka dotknęła podłogi
- łapanie baniek mydlanych na narzędzie do robienia baniek, bądź słomkę
Propozycje zabaw z bańkami dla dzieci
starszych
- dmuchanie na bańkę od spodu, tak aby nie spadła na podłogę – wygrywa ten, kto utrzyma swoją bańkę najdłużej w powietrzu
- modyfikacja zabawy poprzedniej – wyścigi, kto doprowadzi swoją bańkę do mety jako pierwszy
- bardzo powolne i równomiernie dmuchanie – kto zrobi większą bańkę
- wybieranie sobie pojedynczej bańki i „odprowadzanie” jej wzrokiem na podłogę (dziecko ćwiczy w ten sposób koncentrację)
- modyfikacja zabawy poprzedniej – odprowadzanie wzrokiem bańki na podłogę wraz z wydawaniem odpowiednich odgłosów (np. odgłos odrzutowca kiedy leci i „bum” kiedy pęknie)
Na rynku jest mnóstwo przeróżnych
narzędzi do robienia baniek, ja polecam przede wszystkim takie które
wymagają dmuchania (czyli odradzam wszelkie pistolety etc.).
Najprostsze można kupić za jakieś 2zł. Narzędzie takie możemy
też zrobić sami wykorzystując do tego zwykłą słomkę do picia.
Wystarczy naciąć w kilku miejscach jeden z jej końców i odgiąć je na zewnątrz:
To co przyprawia o łzy niejedno
dziecko podczas puszczania baniek, jest szybko kończący się płyn.
Na internecie można znaleźć wiele
przepisów na płyn, np.:
- 1 litr wody (najlepiej destylowanej) + 2 lub 3 łyżki płynu do mycia naczyń + 1 łyżeczka gliceryny (do kupienia w aptece, za ok. 2,5zł)
- 1 litr wody + 100ml płynu „Fairy” + niecałe pół łyżki
cukru pudru.
Można też kupić zapas gotowego (ja
kupiłam w tesco za 12zł/litr). Sama wolę pójść na łatwiznę i
kupić gotowy, bo jak próbowałam zrobić go sama (próbowałam
różnych przepisów i różnych proporcji), bańki i tak nie
wychodzą takie jak z płynu kupnego (są dużo słabsze, szybciej
pękają, albo w ogóle się nie udają).
...Tyle teorii, czas na praktykę,
zwłaszcza że pogoda dopisuje! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz